Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas spadających czerwonych gwiazd, czyli radziecki symbol sięgnął błota

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Wideo
od 16 lat
Siedemnasty dzień września to data symboliczna. W 1939 roku rozpoczęła się sowiecka agresja na Polskę, zaś 30 lat temu, 17 września A. D. 1993, oficjalnie zakończyło się wycofywanie wojsk radzieckich z terytorium Rzeczypospolitej.

W niedzielę 17 września minie kolejna rocznica napaści Związku Radzieckiego na walczącą z Niemcami Polskę. Wspomnień związanych z tamtymi tragicznymi wydarzeniami opublikowaliśmy wiele. Tym razem postąpimy inaczej, sięgając do czasów nam bliższych. Przypomnimy, jak rozdział historii rozpoczęty 17 września 1939 roku, się zakończył. W ramach operacji usankcjonowanej porozumieniem, jakie podpisał prezydent RP Lech Wałęsa oraz prezydent Rosji Borys Jelcyn, ewakuowany został również stacjonujący w Toruniu batalion pontonowy oraz składnica amunicji i uzbrojenia lotniczego. Pierwsza jednostka opuściła miasto w całości, druga niestety nie. Na osiedlu, które powstaje w miejscu radzieckiej bazy, niemal na każdym kroku są znajdowane wybuchowe pamiątki.

Wspomnieniami na temat końca radzieckiej obecności w Toruniu podzielił się kiedyś z nami pan Jerzy Wieczorek, wtedy prezydent miasta, a dziś jego Honorowy Obywatel.

- Została powołana międzypaństwowa komisja na szczeblu rządowym, która miała rozstrzygnąć wszelkie sprawy majątkowe. Działo się to poza miastem, było załatwiane z wojewodą – relacjonuje Jerzy Wieczorek. - Nastał jednak taki dzień, w którym Rosjanie postanowili nawiązać z nami kontakty. Zostałem zaproszony na jakąś uroczystość, która się odbywała w jednostce. Gdy się jedzie ulicą Grudziądzką, to po lewej stronie widać taki plac ze stodołą. Za nią był teren, na którym odbywały się zbiórki żołnierzy. Była tam trybuna, a na niej wykonana z mosiężnej blachy gwiazda i tam dowódca przyjmował defilady. Później przyszło zaproszenie skierowane do pana wojewody Andrzeja Tyca i do mnie. Poszliśmy tam, a z Legnicy przyjechał radziecki generał Anatolij Łopata, który był Ukraińcem. Akurat doszła do nas wiadomość, że Ukraina ogłosiła niepodległość, więc złożyłem mu gratulacje. On odparł, że to nie będzie długo trwało, bo to jest niemożliwe. Zapytałem, dlaczego? Odpowiedział, że ani wy tego nie chcecie, ani Moskwa nie chce. Okazało się jednak, że myśmy chcieli, bo na drugi dzień Polska, jako jeden z pierwszych krajów uznała niepodległość Ukrainy. Sam generał Łopata, zresztą bardzo sympatyczny człowiek, pojechał na Ukrainę i jak słyszałem, został później szefem sztabu ukraińskiej armii. Niestety już nie żyje.

Jak wyglądał teren radzieckiej bazy?

Na gościach z miasta szczególne wrażenie zrobiła znajdująca się za bramą oświetlona nisza, w której na tle sztandaru z sierpem i młotem stała postać w mundurze. Na pierwszy i drugi rzut oka wyglądała jak sztuczna. Dopiero z bliska można było zauważyć, że to nie jest manekin, ale oddychający człowiek.

- Powiedziano nam, że zapadły decyzje i latem Rosjanie będą opuszczać Toruń – wspomina dalej Jerzy Wieczorek. - To, że coś tam się dzieje, zauważyliśmy zresztą wcześniej, ponieważ od kilku tygodni każdego dnia bazę opuszczał konwój złożony z kilku samochodów wywożących, jak słyszeliśmy, amunicję. Tu warto może wspomnieć, że na początku stanu wojennego z Radia Wolna Europa popłynął głos żołnierza radzieckiego, który stacjonował w Toruniu. Zdezerterował, przez „Solidarność” został przemycony za granicę i opowiadał na antenie radia - cytuję jego słowa - że gdyby w bazie wybuchła amunicja, to część Torunia do Wisły zostałaby zmieciona.

Jak były zbudowane magazyny bomb?

Widok tego arsenału zrobił także piorunujące wrażenie na Stanisławie Wrońskim, który jako radny miejski oraz członek zarządu miasta, również wizytował radziecką bazę.

- Ponad stuhektarowy teren magazynów był podwójnie ogrodzony. Obszar między nimi był zaorany i patrolowany przez uzbrojonych żołnierzy – wspomina. - Pierwsze nasze wrażenie, to widok tysięcy ton bomb, które były tam magazynowane. Znajdowały się w niedużych magazynach-barakach (ok. 120 szt.), o lekkiej konstrukcji z muru pruskiego. Każdy zlokalizowany był w obniżeniu i obwałowany ziemią tak, że widać było tylko ich dachy. Konstrukcja obiektów i ich usytuowanie miało zabezpieczać pozostałe w przypadku eksplozji. Ponieważ był to okres ich ewakuacji, ogromne stosy bomb. Każda była umieszczona w drewnianej, ażurowej konstrukcji w kształcie prostopadłościanu. Leżały na rampie kolejowej, gdzie czekały na załadunek.
Stanisław Wroński także zwrócił uwagę na nieruchomego wartownika, spore wrażenie zrobił na nim również gabinet komendanta toruńskiej bazy. Miał wymiary ok. 9.0 x 6.0 m. Komendant siedział na tle dłuższej ściany, przy biurku dł. ok. 4.0 m, w charakterystycznej, okrągłej czapce o dużej średnicy – opowiada Stanisław Wroński. - Za jego plecami, na całej dłuższej ścianie, jako tapeta, była naklejona mapa Eurazji - od Portugalii do Kamczatki. Wyróżniony był obszar ZSRR z państwami socjalistycznymi i reszta zachodniej Europy. Wyglądało to stresująco. Całość można było porównać do kształtu żubra. Europa zachodnia wyglądała jak jego „głowa”, ZSRR wraz z demoludami można było przyrównać do jego ogromnego „tułowia”, a Kamczatkę do ogona. Wtedy, na tle tej mapy zrozumiałem na czym polega ich poczucie wielkoruskości.

Wtedy jednak wielkoruskość się bardzo kurczyła. W sposób dla tego zjawiska dość typowy.

- Gdy ewakuacja radzieckich była bliska finału, sprzedawali wszystko co Polacy chcieli kupić. Paliwa, części zamienne, wyposażenie, a ponoć nawet broń i amunicję – wspomina Stanisław Wroński. - Będąc namiętnym zbieraczem „pamiątek”, poszedłem na spacer w rejon ich bocznej bramy, zabierając brzeszczot piłki do metalu. Moim zamierzeniem było wypiłowanie gwiazdy, która była w nią wspawana. Gdy miałem już pół roboty za sobą, niespodziewanie z pojawił się uzbrojony wartownik, którego wcześniej nie zauważyłem. Trochę się zmitygowałem, ale on, niby niczego nie zauważając, niespodziewanie zaproponował mi kupno za ok. cztery dolary nowego zegarka marki Raketa, który był idealną podróbką szwajcarskiego Atlantica. Bezczelnie zaproponowałem, żeby dokończył wypiłowywanie gwiazdy, a ja pójdę do domu po pieniądze. Żołnierz w rewanżu wypiłował mi jeszcze drugą gwiazdę.

Dokąd trafiła radziecka gwiazda, która wpadła w błoto?

Spadających gwiazd było wtedy więcej. Kolejną znalazł już po wyjeździe Rosjan, prezydent Wieczorek.

- Kiedy ktoś ewakuuje się w wielkim pośpiechu, zostawia po sobie wielki bałagan. Zdziwiło mnie na przykład to, że trybuna, przed którą defilowali, gdzie była zawieszona złota gwiazda, była zrzucona w błoto.

Prezydent wyciągnął gwiazdę z błota. Kilka lat temu przekazał ją Muzeum Okręgowemu.
Z Torunia żołnierze radzieccy wyjechali latem 1991 roku, a więc ponad dwa przed rosyjskim garnizonem w Legnicy, który ewakuował się jako ostatni.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska