Zatem - proszę bardzo - oto mroczna historia z 1933 roku, której finał rozegrał się w celi nr 7 komisariatu na Wałach. O tej sprawie pisaliśmy w 2017 roku, więc pewnie nikt już nie pamięta. Przez ten czas wzbogaciliśmy się o zdjęcie witryny sklepu przy Łaziennej 28, który należał do krewnych niedoszłej ofiary dusicielki. Wydarzenia z 10 stycznia 1933 roku odbiły się szerokim echem w całej Rzeczypospolitej, głównie dzięki „Tajnemu Detektywowi”, wydawanemu w pierwszej połowie lat 30. niezwykle popularnemu ilustrowanemu tygodnikowi kryminalno-sądowemu. Przedwojenny brukowiec zafascynował pisarza Jacka Dehnela, który zgłębia świat, czy raczej półświatek tamtych czasów, dzieląc się efektami swoich gazetowych połowów m.in. na blogu Tajny Detektyw! (tajnydetektyw.blogspot.com). Tam właśnie trafiliśmy na ślad kobiety - dusiciela z Torunia, a w zasadzie, Aleksandrowa Kujawskiego.
Polecamy
- Skarb odkryty na placu budowy toruńskiej fabryki pierników i inne ciekawe historie
- Toruń sprzed stu lat: Warjat i Witkacy, polska marka i polski złoty
- Kto powinien zająć się budową nowego mostu w Toruniu i jak zatrzymać falę strajków?
- Pożar widmo spustoszył Czerniewice. Szalał również w Kaszczorku i na Stawkach
Swoją drogą, jeżeli ktoś z nostalgią wspomina dawne czasy, przeciwstawiając je obecnemu upadkowi zasad i reguł, przeglądając „Tajnego Detektywa” może się zdziwić. Pogoni za sensacją przedwojennej gazecie może pozazdrościć chyba każda współczesna bulwarówka. Do tego trzeba jeszcze dodać brak jakiejkolwiek ochrony danych osobowych. Opisując różne ludzkie dramaty, reporterzy „Tajnego Detektywa” żonglowali danymi osobowymi, swoje relacje bogato ilustrując zdjęciami, co w niektórych przypadkach jest dziś bardzo cenne.
WIĘCEJ ZDJĘĆ ZNAJDZIECIE >>> TUTAJ <<<
Historia jak z kryminału
Redaktorzy ogólnopolskiego periodyku sensacyjnego na miejscu interesujących ich zdarzeń pojawiali się bardzo szybko, jednak pisząc później swoje barwne sprawozdania, dawali się ponieść karmionej sensacją wyobraźni. Na wszelki wypadek zatem, potwierdzenia podanych przez „Detektywa” szczegółów dotyczących wydarzeń z pierwszych dni 1933 roku poszukaliśmy w prasie toruńskiej. Znaleźliśmy je w „Słowie Pomorskim” z 12 stycznia.
„Toruń stał się widownią niesamowitej historji, o jakich czytać można chyba w romansach kryminalnych lub widzieć w filmach o specyficznym pokroju - donosił toruński dziennik. - Przy ul. Łaziennej 28 znajduje się skład obuwia pod nazwą Mercedes, którego właścicielką jest niejaka Szczygłowa. Przed kilku dniami przyjęła ona służącą 25-letnią Marjannę Gomulińską z Aleksandrowa, która już dawniej u niej służyła”.
Skoro już wiemy, że Toruń rzeczywiście stał się wtedy widownią niesamowitej historii, sięgamy po wydanie „Tajnego Detektywa” z końca stycznia 1933 roku. Sprawa Marianny Gomulińskiej była tematem numeru, a jej zdjęcie zajęło całą okładkę. Sam materiał jest również bogato ilustrowany.
Co się wydarzyło przy Łaziennej 28?
Kilka dni po zatrudnieniu nowej - starej służącej właścicielka sklepu obuwniczego, jak podaje „Detektyw”, Klara Szczygłowa, wybrała się do Bydgoszczy w odwiedziny do rodziny. Przy Łaziennej, poza Gomulińską, została tylko jej krewna - Anna Gersonówna. Wieczorem 8 stycznia Gersonówna zasiadła do kolacji.
„Ledwie zaczęła ją spożywać, gdy kręcąca się po pokoju Gomulińska rzuciła się z tyłu jak wampirzyca na nią, wbiła jej paznokcie w szyję, a następnie zarzuciła jej powróz, którym mocno zaczęła ściskać krtań swojej ofierze - relacjonował reporter TD. - Gersonówna w chwili zarzucenia jej pętli na szyję zdołała krzyknąć głosem największego przerażenia...”
WIĘCEJ ZDJĘĆ ZNAJDZIECIE >>> TUTAJ <<<
Odgłosy szamotaniny zaniepokoiły sąsiadów, którzy przyszli zobaczyć, co się dzieje. Na miejscu zastali służącą przygniatającą Gersonównę do podłogi. Gomulińska próbowała się tłumaczyć, że to wariatka i tylko w ten sposób można powstrzymać jej napad szału. Ten argument jednak sąsiadów nie przekonał, podobnie jak wezwanego policjanta, który odprowadził dusicielkę na komisariat przy Wałach. Nieprzytomna ofiara trafiła do szpitala, gdzie później odwiedził ją fotograf „Tajnego Detektywa” uwieczniając pręgi na szyi kobiety.
Polecamy
Dusicielka została zamknięta w celi nr 7. Podczas przesłuchania starała się przekonać śledczych, że działała na zlecenie swoich tajemniczych kompanów, szybko jednak okazało się, że napad był tylko i wyłącznie jej pomysłem. Miała zamiar zamordować krewną swojej chlebodawczyni i obrabować mieszkanie. Policjanci zaczęli łączyć wypadki toruńskie ze zbrodnią, jaka wydarzyła się nieco wcześniej w Aleksandrowie. Kolejnych zarzutów postawić już jednak nie zdołali.
Dramat w celi nr 7
„Było to w nocy z 9 na 10 stycznia około godz. 3 nad ranem - czytamy w „Detektywie”. - Do celi zaglądał od czasu do czasu przez kratę dozorca więzienny oraz posterunkowy. Gomulińska potrafiła jednak zmylić czujność straży i o godz. 6 zerwawszy z siebie bluzkę porwała ją na strzępy, z których ukręciła sznur i przymocowawszy go jednym końcem do kraty w oknie, powiesiła się. Przybyły na miejsce lekarz zastał już tylko zimne zwłoki i skonstatował śmierć. (...) Na miejsce wypadku udał się natychmiast przedstawiciel „Tajnego Detektywa”, którego oczom przedstawił się niesamowity widok. Na twardem łożu więziennem leżały zwłoki młodej kobiety. U okna wisiał sznur”.
Dalszy opis sobie darujemy. Fotograf TD dotarł zresztą również do celi. Sporo numerów „Tajnego Detektywa” można znaleźć w Mazowieckiej Bibliotece Cyfrowej (cyfrowemazowsze.pl) oraz blogu „Tajny Detektyw!”
Co tam teraz jest?
Dzięki umieszczonych w przedwojennym czasopiśmie szczegółowym informacjom, możemy ustalić, gdzie rozegrał się opisywany dramat. Dawny komisariat przy Wałach, które po wojnie stały się Wałami gen. Sikorskiego, jest dziś jednym z budynków Urzędu Miasta Torunia. Układ pomieszczeń się zmienił, drzwi prowadzące kiedyś do celi numer 7, na zdjęciu z 1933 roku oznaczone krzyżykiem, nadal jednak znajdują się na swoim miejscu. Obecnie pomieszczenie służy pracownikom Biura Projektów Informatycznych UMT.
Polecamy
- Pchli targ w Toruniu. Tak było na ostatnim w maju handlowaniu na parkingu CH Kometa
- Kolejny pożar w rozdzielni w bloku przy Strobanda 13. Co się tam stało tamtym razem?
- Zanim Toruń wrócił do Polski: takie były początki piłki nożnej w mieście
- Kolejna główna wygrana padła w Toruniu. Tym razem w Mini Lotto
W 1933 roku Annie Gersonównie udało się przeżyć. Była jednak Żydówką, podobnie jak właściciele sklepu obuwniczego Mercedes. Zdjęcie wydrukowane w "Tajnym Detektywie" jest dziś pewnie jedynym, jakie po niej pozostało.
Kto był wydawcą "Tajnego Detektywa"?
„Tajny Detektyw” był wydawany przez Mariana Dąbrowskiego, największego potentata prasowego II RP. W 1932 roku wartość jego koncernu była szacowana na 1,5 miliona dolarów, zatrudniał 1400 pracowników, wydawał „Ilustrowany Kurier Codzienny” oraz 5 ilustrowanych tygodników w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy. Dąbrowski był również posłem na Sejm oraz radnym Krakowa, wielce dla starej stolicy zasłużonym. Fundował nagrody dla młodych malarzy i wspierał finansowo budowę nowego gmachu dla Muzeum Narodowego. W 1925 przed Pomnikiem Grunwaldzkim ufundował Pomnik Nieznanego Żołnierza. Był pomysłodawcą powstania Teatru Bagatela oraz podjęcia prac badawczych na Kopcu Krakusa.
Czym jeszcze zasłużył się Marian Dąbrowski?
Był również wieloletnim członkiem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, od 1927 zasiadał w jego władzach, w latach 1935-1939 będąc jego prezesem. Był także członkiem Towarzystwa Operowego i Towarzystwa Oratoryjnego. Propagował rozwój sportu: organizował od 1922 Bieg Okrężny o puchar IKC-a, wyścig kolarski na trasie Kraków-Katowice-Kraków, pomagał przy wyścigach motocyklowych i samochodowych. Za popularyzowanie walorów turystycznych Tatr w marcu 1931 zostało mu przyznane honorowe obywatelstwo Zakopanego.
WIĘCEJ ZDJĘĆ ZNAJDZIECIE >>> TUTAJ <<<
Co się stało z magnatem prasowym i jego sensacyjnym tygodnikiem?
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Dąbrowski przebywał we Francji. Do kraju, gdzie znajdowało się źródło jego majątku, wrócić nie mógł, a zgromadzone na koncie oszczędności szybko się wyczerpały. Zapomniany przez wszystkich nędzarz zmarł w Miami w dniu swoich 80. urodzin. Po latach jego prochy sprowadzono do Krakowa i złożono na Cmentarzu Rakowickim.
Tygodnik Dąbrowskiego cieszył się ogromną popularnością, mimo tego że znalazł się pod ostrzałem hierarchów kościoła. Swoje zastrzeżenia zgłaszała również policja. „Detektyw” miał utrudniać funkcjonariuszom prowadzenie śledztw oraz inspirować przestępców. W tym mogło być ziarno prawdy, ponieważ do wpływu na „Detektywa” przyznał się jeden z sądzonych morderców. Na wieść o tym Dąbrowski zamknął pismo.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?