Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny pościg z taczkami na szosie pod Stolnem. Kto kogo gonił i dlaczego? [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Wóz z piwem na Rynku Nowomiejskim. Podobnie musiał wyglądać ten, który 120 lat temu był ścigany na szosie z Chełmna do Chełmży
Wóz z piwem na Rynku Nowomiejskim. Podobnie musiał wyglądać ten, który 120 lat temu był ścigany na szosie z Chełmna do Chełmży Andrzej Kamiński
Lich nie śpi, więc lepiej samemu też nie spać, aby piwo nie wyparowało. Zapraszamy na kolejną wycieczkę po Toruniu i okolicy sprzed 120 lat. Będzie dramatyczny pościg z taczkami, opowieść o dzielnych muzykach orkiestry wojskowej, którzy walczyli do ostatka, oraz inne ciekawostki.

Pod koniec maja 1901 roku na jednej ze stron ogłoszeniowych "Gazety Toruńskiej" pojawił się taki rodzynek:
"Obrazę wyrządzoną piekarzowi, panu Józefowi Borzyszkowskiemu, niniejszem z żalem cofam". Podpisano - Paweł Kukielski.
Podobne ogłoszenia pojawiały się w gazetach dość często - zarówno wcześniej, jak i później. Formuła była mniej więcej ta sama: ktoś przepraszał za obrazę bądź cofał zniewagę. Szczegółów sprawy niestety z tego wywnioskować się nie da, może poza tym, że zapewne sąd nakazał przeprosiny za zniewagę zawodową, obaj panowie byli bowiem piekarzami. Według wydanej trzy lata później księgi adresowej, Józef Borzyszkowski mieszkał przy Szosie Chełmińskiej 64, zaś jego adwersarz, przy Szosie Chełmińskiej 165. Na początku lat 30. w Toruniu zmieniła się numeracja, operując wcześniejszymi adresami, na ogół podajemy więc również te aktualne. W tym przypadku jednak zrobić się tego nie da, ponieważ żaden z tych domów nie istnieje. Dom Borzyszkowskiego miał po zmianie nr 78, był to parterowy budynek z pruskiego muru przy skrzyżowaniu Szosy Chełmińskiej z Podgórną, został zburzony przy okazji przebudowy szosy. Paweł Kukielski mieszkał natomiast tam, gdzie później powstał i po latach zniknął Uskom.

Podobnie jest z domem Tomasza Mieliwka - także piekarza, a przy okazji również właściciela nieruchomości. Mieliwek mieszkał i pracował przy Szosie Chełmińskiej 98. Jego dom został zburzony na początku 2013 roku, na fasadzie miał chyba ze cztery warstwy napisów reklamowych, najstarsza pochodziła jeszcze z lat 90. XIX wieku, gdy dom miał adres Nowe Bielany 48. W maju 1901 roku Mieliwek, wspólnie z sąsiadem Smucińskim, umieścił w prasie ogłoszenie o zamiarze rozparcelowania 20 mórg ziemi przy ul. Janica. Grunty miały być przeznaczone pod zabudowę, zaś warunki szczególnie korzystne dla ogrodników. Ulica Janica, czyli w rzeczywistości Janitzena, prowadziła do majątku Bielany, który należał do Krzysztofa Daniela Janitzena i został przez niego przekazany Toruniowi na początku XVIII wieku. Dziś jest to ulica Grunwaldzka. Działki Mieliwka i Smucińskiego znajdowały się między ul. Janitzena i drogą prowadzącą do wodociągów. Grunty po przeciwnej stronie obecnej Grunwaldzkiej należały do właściciela rakarni Augusta Lietkego.

Kiedy został otwarty przystanek kolejowy w Czerniewicach?

Zamiast opowiadać o czymś, czego już nie ma i o czym za kilka lat pewnie nikt już nie będzie pamiętał, skupmy się na tym, co jest. Pod koniec maja 1901 roku Czerniewice przygotowywały się do otwarcia nowego sezonu, co miało nastąpić w Zielone Świątki. Do kurortu można było dotrzeć parowcem "Marta", który odpływał o godz. 15 sprzed Bramy Ciemnej i płynął do celu z orkiestrą na pokładzie. W Czerniewicach orkiestra schodziła na ląd razem z gośćmi, dawała koncert, a później przygrywała do tańca. Pierwszy sezon kąpielowy XX wieku, przyniósł w Czerniewicach pewną istotną nowość.

"Czerniewice, cel licznych wycieczek, otrzymają przystanek kolejowy z dniem 1 czerwca br. - informowała "Gazeta Toruńska" sześć dni przed tym wydarzeniem. - Stawać tam będą oprócz pociągu pospiesznego o godz. 10 wieczorem, wszelkie inne pociągi, tak samo stawać będą wszelkie pociągi świąteczne i nadzwyczajne do Otłoczyna".

Te pociągi aż takie nadzwyczajne wcale nie były. Pociągi sezonowe kursujące między Toruniem oraz położonymi w okolicy miejscowościami letniskowymi, Otłoczynem, Suchatówką, a później także Barbarką, kursowały co roku. Przystanek kolejowy w Czerniewicach powstał dzięki staraniom właściciela uzdrowiska, Józefa Modrzejewskiego. Co ciekawe, miał zostać otwarty w maju 1900 roku. Prasa donosiła, że są z tym problemy, ponieważ dyrekcja kolei ociągała się z wydaniem zgody, jednak nie wspominała, że opóźnienie będzie aż tak duże.

Gdzie "walczyli" członkowie orkiestry 61 pułku piechoty?

Tym razem najwyraźniej wszystko poszło sprawnie. Przystanek kolejowy został otwarty i już na początku czerwca w prasie zaczęły się pojawiać ogłoszenia o tym, że w uzdrowisku Czerniewice na gości czekają kwatery, przeznaczone zarówno dla rodzin, jak i kuracjuszy indywidualnych. Pewne problemy mogły być jednak z orkiestrą. W tamtych czasach samych tylko orkiestr wojskowych było w Toruniu siedem. Ich członkowie byli żołnierzami, więc nie tylko grali do tańca, ale również brali udział w różnych potyczkach. Odnosili rany, a czasami także trafiali do niewoli. Na wszystkich frontach walczyli jednak do ostatka.

"Podoficerzy Karol Pfeiffer, Gustaw Wahle, August Kosemund i Erik Mewes, należący do kapeli regimentu 61 oskarżeni byli o naruszenie wspólne spokoju domowego, a Pfeiffer prócz tego o stawianie oporu władzy państwowej - donosiła "Gazeta Toruńska" na początku czerwca 1901 roku. - W nocy na 15 marca w ubraniu cywilnem odbyli koncert w dworze Artusowym, skąd wracając wstąpili do restauracyi "Pilsener" na piwo, gdzie muzyk Wahle dostał wymiotów. Za oczyszczenie lokalu żądał restaurator odszkodowania, o co się z nimi tak pokłócił, że zażądał, aby opuścili lokal. Gdy nie poskutkowało, musiała policya wkroczyć i zaprowadziła ich do urzędu policyjnego. Po drodze stawił muzyk Pfeiffer opór stróżowi nocnemu, którego uderzył żelaznym pulpitem do nut. Wahle, Kosemund i Mewes otrzymali po tygodniu, Pfeiffer 14 dni więzienia".

Ciekawe, czy koledzy witali ich przed bramą więzienia z orkiestrą? Swoją drogą sąd wojskowy miał w tamtych czasach naprawdę sporo roboty.

"Sąd wojenny skazał kanoniera Stephana z 7-mej kompanii piątego pułku pieszej artyleryi za uszkodzenie pięciu drzewek przy szosie z Podgórza do fortu VI na sześć tygodni i dzień więzienia - poinformowała "Gazeta Toruńska" 23 maja A. D. 1901.
Wspominany w tym komunikacie fort VI to obecny fort XIII. A taka troska o rośliny była wtedy czymś powszechnym. Prędzej usychała ręka tego, kto drzewa zniszczył, niż one same. Uszkodzone rośliny były natychmiast wymieniane.

Kto ścigał woźnicę chełmińskiego browaru?

120 lat temu, podobnie jak teraz, licho nie spało nigdy. W maju 1901 roku przekonał się o tym pewien pracownik chełmińskiego browaru.

"Woźnica browaru Höcherla wiózł w nocy poniedziałkowej beczki z piwem, które miał odstawić do Chełmży - czytamy w "Gazecie Toruńskiej". - Ponieważ konie drogę znały, więc rozłożył się na wozie i zasnął. W Grubnie jednak konie stanęły z niewiadomej przyczyny. Widziało to kilku zakordownowych robotników, a ponieważ woźnica spał ciągle, więc pokusiło ich to do kradzieży kilku mniejszych sądków piwa, poczem konie popędzili. Następnie w barakach raczyli się skradzionem piwem. Było tego piwa dla wszystkich jakoś za mało, więc udali się powtórnie po zdobycz, tym razem z taczkami. Woźnicę dogonili w Stolnie, gdzie wóz zatrzymali i ponownie skradli kilka większych sądków. Woźnica obudził się dopiero w Żyglądzie i można sobie zdziwienie jego wystawić, gdy zobaczył brak wielu sądków piwa. Żandarmerya, która przybyła mu na pomoc celem odszukania złodziei, znalazła w Grubnie już tylko próżne beczułki".

Trwa głosowanie...

Czy grasz w Lotto?

Piękna historia! Człowiek jeździ dziś po mieście czy regionie i nie zdaje sobie sprawy, jakie dramatyczne sceny rozgrywały się w tych samych miejscach przed laty.

Czy są tu potomkowie polskiego generała?

Dzisiejszy spacer w czasie i przestrzeni rozpoczęliśmy od rubryki ogłoszeniowej i na niej także skończymy. Na początku czerwca 1901 roku w "Gazecie Toruńskiej" pojawił się taki komunikat:

"Konrad Jarnowski i żona jego Maryanna z Gozdowskich mieszkali w Toruniu sto lat temu. Poszukuje się ich potomków w celu odebrania spadku. Konrad Jarnowski był jenerałem wojsk polskich. Wiadomość u adwokata przysięgłego Kozłowskiego. Warszawa - Chmielna 27".

Czy toruńscy potomkowie polskiego generała z przełomu XVIII i XIX wieku się znaleźli? Zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska